Jared w prawie każdym wywiadzie, który miały miejsce po premierze Dallas buyers club, jest pytany co jest dla niego ważniejsze - kariera muzyczna czy film. Zawsze odpowiada, że na szczęście nie musi wybierać. Wydaje mi się, że mimo wszystko muzyka była dla niego tak samo istotna jak dla Shannona i zdecydowali się wspólnie, że chcą grać. Poza tym, Jared stawia na kreatywność i rozwija się, więc pewnie jeszcze niejedną dziedziną sztuki się w życiu zajmie. :)

Jared jest wszechstronnym artystą, człowiekiem wielu talentów. Całe szczęście, że nie musi wybierać między zespołem a filmem, dzięki temu możemy słuchać muzyki 30STM i oglądać go w świetnych rolach. Jeżeli w pewnym momencie życia dokonał wyboru ze względu na brata to wielkie dzięki Shannonowi za to, stworzyli pełen pasji zespół, który kocha to co robi. Myślę, że Jared kocha muzykę tak samo jak Shannon, gdyby tak nie było, nie sądzę, że przez te wszystkie lata byłby w stanie tak się angażować, wkładać tyle serca w to co robi, walczyć. Swoją drogą- niesamowita braterska więź, coś pięknego.
Co do Artifactu - bardzo dobry dokument, warto zobaczyć by zajrzeć nieco za kulisy muzycznego biznesu. Zwykle słuchając muzyki nie zastanawiamy się przez co mogli przechodzić artyści, ile zarobili, ile stracili, jak wyglądał proces twórczy. Obejrzałam z zainteresowaniem. Dobra robota Bartholomew Cubbins ;)

Ja myślę, że to może nie tak że wybrał, ale może po prostu Jared gdzieś tam w sobie ma jaki jest Shannon, co robił, jak się zachowywał i może te "wybryki" sprawiły, że Jared trzyma blisko Shannona, że ten zespół trwa. Nie potrafię tego dokładnie przekazać, ale kiedy dowiedziałam się co Shannon wyprawiał to miałam w głowie tylko tyle, że Jared musi o niego dbać, że muszą się zamienić z tych starszych/młodszych braci. Sama Constance mówiła że niewiedziała czasem co się z nim działo, więc może zespół to ich azyl, ich szczęście i coś gdzie mogą istnieć.